above / powyżej: HENRI TOULOUSE-LAUTREC by Maurice Guilber

Yes. You’ve read it well – chocolate mayonnaise. M A Y O N N A I S E. Sounds disgusting doesn’t it? How you could even think about chocolate and mayonnaise together? HOW?!
I have no clue how, but the idea came from Henri Toulouse-Lautrec. Looking at this great photo of him from Arcachon it even doesn’t surprise me. Totally Henri, that’s it!
And I can’t show you any photo of a chocolate, mayonnaise, anything with chocolate or even an empty plate with chocolate remains. I’m surrounded by piles of snotty tissues, fresh tissues, jars of different honey, lemons, oranges, kiwis, juicer, garlic, garlic press, half-emptied cups of tea, glasses of water, some tablets, drops and books. Many books, which I have no energy to read. So you have to be gentle with me and understand that the photo of Henri naked in the summer should be enough to illustrate his sense of madness, crazyness and simple joy of life. Here you have the original recipe, so you can enjoy it on Valentine’s Day or any other day of the year.
And remember – Chocolate Mayonnaise means no more no less than CHOCOLATE MOUSSE. The name now surprises us, but perhaps then it didn’t? They say that Henri was the father of chocolate mousse, so yes, he could name it what he wanted!
CHOCOLATE MAYONNAISE (original recipe by Toulouse-Lautec, Joyant)
“In a saucepan put four bars of chocolate with very little water and let them melt on a very gentle fire. Add four large spoons of granulated sugar, 230g of good butter, four yolks of eggs and mix carefully.
Let it cool and you will have a smooth paste. Beat the whites of eggs to a snow and mix them, while stirring, into the paste.”
The Editor’s note: “A variation on mousse. 250g semi-sweet chocolate, 4 heaping tbs sugar.”

P.S. And here you have my own recipe for “Chocolat Mousse Hard To Believe“, which is made with “aquafaba” (water from chickpeas).
TOULOUSE-LAUTREC I MAJONEZ CZEKOLADOWY
Tak! Dobrze czytasz! Majonez C Z E K O L A D O W Y. Brzmi wyjątkowo ohydnie. Obrzydliwie. Obleśnie. Brzmi najbardziej fatalnie jak tylko może. Brzmi tak, jak ja się obecnie czuję, obłożona stosami zasmarkanych chusteczek, stosami świeżych chusteczek, otoczona słoikami miodów, cytrynami, pomarańczami, owocami kiwi, wyciskarką do cytrusów, wyciskarką do czosnku, czosnkiem, filiżankami i kubkami niedopitych herbat, szklankami na wpół pustymi / na wpół pełnymi wody oraz książkami. Mnóstwem książek, na które nawet nie mam ochoty spojrzeć. Nie mam więc i ochoty na gotowanie, fotografowanie, a wśród zdjęć żadnego nie ma z czekoladą, z majonezem, z pustym nawet ufajtanym czekoladą talerzem. W bibliotece zdjęć zero. O wybaczenie proszę, tym razem zdjęcie Henryka w pełnej krasie musi wystarczyć! Jego energia, Jego kreatywność i ponoć wymyślony przez Niego MUS CZEKOLADOWY, jakbyśmy go dzisiaj nazwali. Miał więc Henryk, jako Wynalazca, prawo do nazwania deseru jakkolwiek chciał, nawet majonezem!
Tak więc na jutro, na Walentynki (których ja nigdy nie obchodziłam i nadal nie obchodzę, ale może Ty obchodzisz) przepis w sam raz, bo jakże urocze jest podanie Ukochanemu lub Ukochanej MAJONEZU CZEKOLADOWEGO…? A jeśli nie na jutro, to na każdy inny dzień roku!
MAJONEZ CZEKOLADOWY (przepis oryginalny – Toulouse-Lautrec, Joyant)
“W garnuszku, na bardzo małym ogniu, stop 4 tabliczki czekolady. Dodaj 4 łyżki cukru, 250 g masła, 4 żółtka i wymieszaj dokładnie. Ostudź. Ubij białka na sztywno i wmieszaj powoli do czekoladowej masy.”
Nota od Wydawcy: „250g czekolady mlecznej, 4 łyżki cukru.”
P.S. A tutaj mój przepis na “Czekoladowy Mus Niemożliwości“, zrobiony z “aquafabą” – wodą z puszki po ciecierzycy!
