About one salad, two bananas and a porpoise

above / powyżej: TABERNA TIRSO DE MOLINA Madrid, Lucia & Angel Cabanas; photo by Cuisine And Art 2017


pl

Most of the last year I’ve spent in airports, in a few airports to be exact, on the way to them, or on the way from them. Hours and hours, days and days I was waiting for one plane and then another. No, I do not work at any airport, at least not yet. I do not work for any airline, at least not yet. And unfortunately I’m not even a traveller as you would think of one. No, they were just trips from A to B, sometimes to C or D, but short repetitive flights with long hours of waiting, for something (who knows for what?). This long year I spent mostly surrounded by people from the age group 80+, which sometimes was funny, but mostly quite bizarre and new to me. There was no time for cooking, writing, taking photos or even thinking about cooking (many of my new friends 80+ can eat only blended food which is not the most beautiful food I’ve found for a still life in photos).

However, today I found the perfect time to write about one Toulouse-Lautrec recipe from the series I call “Don’t try this at home!”.

Do you remember any recipes from the category “Curiosities”? The Ancient Recipe, Saint On The Grill, Squirrels? This one is probably not going to finish there, but … it could, it could!

The recipe is called “Catalan salad”, but I have no idea why. Catalonia is my most beloved place on Earth (I wrote two posts dedicated to Catalonia: “About artichokes and Catalonia” and “About black squid ink burger with wild asparagus, Andy Warhol and Claes Oldenburg”) and I really can’t imagine any Catalan preparing something like this. Nor even thinking about eating it. But it starts quite normally with some cooked potatoes, chestnut, celeriac and beetroot. After, there are some walnuts and apples, which still I can understand. But the addition of endive (Belgian endive to be precise), makes me wonder if Henri decided to empty his pantry that day. Maybe it was as simple as that, because at the end there are some ….. bananas (Yes, bananas!) to add.

“And a dolphin!” – added my Better-Half from the depths of somewhere in the house.

And he had a point, because one of “The Art Of Cuisine” recipes includes a porpoise, stewed fillets of it. Poor baby, because now two of the species – the Vaquita and the Yangze Finless Porpoise – are on the WWF list of critically endangered species! But obviously in Henri’s time it was a popular dish in rich families.

Let’s come back to bananas, because this is not the end of this very peculiar “Catalan salad”. Gruyère cheese is needed, salt, pepper and vinegar. And last but not least … mayonnaise! Yeah! You’ve read it well – M A Y O N N A I S E! With bananas!!! What could possibly go wrong? Bon appétit!

CATALAN SALAD (original recipe by Toulouse-Lautrec & Joyant)

“For six people prepare:
Two hundred grams of cooked potatoes, two hundred grams of cooked chestnuts, one hundred grams of cooked red beets. Add fifty grams of shelled walnuts, one hundred grams of sweet apples, two hundred grams of raw Belgian endive, two bananas* cut in rounds, fifty grams of shredded Gruyère cheese. Put all these quantities into a salad bowl.
Let the whole steep in good vinegar with salt and pepper for an hour. Make a good mayonnaise and mix everything together.”

*In the editor’s notes in the English version of the book (the original one was in French) bananas were omitted.

P.S. You have another choice – go to Madrid to Taberna Tirso De Molina (Plaza Tirso De Molina, Lavapiés, Madrid, ES) to see some beautiful Toulouse-Lautrec’s by Lucia and Angel Cabanas and enjoy some great food and drink! That way you will be 100% sure that, no endangered species are eaten by you and that your stomach will survive. Wait, this last one I can’t promise you – it would depend on quantities of wine too ;-).

Taberna-Tirso-De-Molina-09
Taberna Tirso De Molina Madrid, Lucia & Angel Cabanas
Taberna-Tirso-De-Molina-02
Taberna Tirso De Molina Madrid, Lucia & Angel Cabanas
Taberna-Tirso-De-Molina-04
Taberna Tirso De Molina Madrid, Lucia & Angel Cabanas
Taberna-Tirso-De-Molina-06
Taberna Tirso De Molina Madrid, Lucia & Angel Cabanas


O JEDNEJ SAŁATCE, DWÓCH BANANACH I MORŚWINIE

Ostatni rok spędziłam w większości czasu na lotniskach, na kilku lotniskach, by być dokładniejszą. W drodze na nie lub z nich. Godziny dłużyły się w oczekiwaniu na kolejny (i kolejny) samolot. Nie, nie pracuję ani na żadnym lotnisku ani dla żadnych linii lotniczych. Przynajmniej jeszcze nie. I trudno byłoby nazwać mnie globtroterem, choć mogłoby się tak z pozoru wydawać. Ot, życie mnie dopadło i przemieszczałam się po prostu z punktu A do B, a czasem C lub D. Ten długi rok był pełen dziwów i nowości. Nagle zaczęłam bardzo zaniżać grupę wiekową, w której sie znalazłam. Otaczający mnie ludzi to osiemdziesiąt plus, poczułam się z moimi czterdzieści plus jak szczeniak po prostu. Nie było więc czasu na gotowanie, pisanie czy fotografowanie. Zresztą bądźmy szczerzy – przecierane zupki nie są najbardziej atrakcyjnym tematem do zdjęć.

Aż tu dzisiaj, prawie zupełnie przypadkowo, natknęłam się na przepis Toulouse-Lautrec’a, który zaliczam do tych „Omijaj z daleka!”. Nie będzie więc zdjęć dania, ale przepis w wersji oryginalnej owszem, będzie, bo przecież jednak może ktoś będzie chciał zaryzykować. Może wielbiciel podwyższonego poziomu adrenaliny poczuje chętkę na gotowanie? A może ciężarna jakaś po prostu poczuje miętę do właśnie takich mieszanek? Może.

Pamiętacie przepisy z kategorii “Ciekawostki”? Starożytna Receptura, Święty Na Grillu, Wiewiórki? Ten przepis najprawdopodobniej nie zostanie w niej umieszczony, choć mógłby, oj mógłby! Nazywa się „Katalońska sałatka”, choć nie mam bladego pojęcia dlaczego. Wiecie, że miłością ogromną darzę Katalonię (pisałam o niej tutaj i tutaj) i śmiem twierdzić, żaden Katalończyk nie byłby tak szalony, żeby wymyśleć przepis na taką sałatkę, a już z całą pewnością żaden nie odważyłby się jej zjeść.

Owszem, zaczyna się zwyczajnie. Gotowane ziemniaki, słodkie kasztany, seler i buraki. Potem orzechy i jabłka, które zawsze świetnie się czują ze sobą. Potem cykoria, przy której miałam wrażenie, że Henryk po prostu postanowił zużyć, co miał pod ręką, postanowił opróżnić spiżarnię calusieńką. Musiało tak być, nie widzę innej opcji, ponieważ na końcu dodaje się … banany. Tak, banany!

„I delfina!” – dobiegło mnie z bliżej nieokreślonej czeluści domu.

Delfina? Może i nie delfina, ale blisko, bo w jeden z przepisów “The Art Of Cuisine” jest na duszone filety z … morświna! Tak, w czasach Henryka widocznie był to przysmak dla bogatych. W naszych czasach dwa gatunki są na liście WWF krytycznie zagrożonych 😦

Ale powróćmy do nieszczęsnych bananów, bo to nie koniec przecież. Ser Gruyere, sól, pieprz, ocet. I ostatni, ale nie mniej ważny od innych składników – majonez! Tak! M A J O N E Z! Z bananami! Czy coś może się tutaj nie udać? Smacznego!

KATALOŃSKA SAŁATKA (wersja oryginalna – Toulouse-Lautrec & Joyant)

„Dla 6 osób przygotuj 200g ugotowanych ziemniaków, 200g ugotowanych słodkich kasztanów, 100g ugotowanego selera, 100g ugotowanych buraków. Dodaj 100g łuskanych orzechów włoskich, 100g słodkich jabłek, 200g cykorii, 2 pokrojone w krążki banany* i 50g startego sera Gruyère. Posól, popieprz, dodaj ocet. Odstaw na godzinę. Zrób dobry majonez. Wymieszaj.”

* W angielskiej wersji książki (oryginalna jest po francusku) w nocie od Wydawcy banany zostały pominięte.

P.S. Jest jeszcze inna opcja niż przygotowywanie i spożywanie “Katalońskiej sałatki”, uff! Można polecieć do Madrytu, udać się do Taberna Tirso De Molina (Plaza Tirso De Molina, Lavapiés), żeby podziwiać malowane kafle z dziełami Toulouse-Latrec’a, wykonanymi przez Lucię i Angela Cabanas, zjeść coś dobrego i napić się wina. Przynajmniej można być wtedy pewnym, że ani krytycznie zagrożone gatunki zwierząt nie zostaną skonsumowane na kolację, ani żołądek nie ucierpi (no chyba że od ilości wypitego w nadmiarze wina).

eng