About red fish on a white plate and Joseph Beuys

above / powyżej: JOSEPH BEUYS “TWO RED FISH / DWIE CZERWONE RYBY” 1954 from / z www.tate.org.uk


pl

WHITE. WILD. WIND. NOTHING. NO THING.
SILENCE.
RED.
FISH. FINISH.

I have never thought that Beuys was using more than grey, white, black or buttery yellows. And suddenly I found Two Red Fish. Two Red Fish surrounded by the White Sea. Nothing less. Nothing more. Silence and simplicity. No fancy tablecloths and flowers on the table! No loud music and complicated flavours! No colourful plates, pink glasses or purple napkins. The cleansing strength of simplicity and mindfulness. SILENCE.

RED FISH ON A WHITE PLATE inspired by Joseph Beuys
(Ladies and Gentlemen! Today in the role of the Red Fish – Red Snapper!)

– red snapper – scaled and gutted, 1 or 2 per plate
– olive oil
– sea salt
– lemon

I love the Spanish way of cooking called “a la plancha” which means to grill on a special metal plate (plancha). You can have fish a la plancha, meat a la plancha, veggies, sandwiches, just about anything you want (almost). This is a quick and easy way to bring out all the flavour. But not being in Spain and not having “la plancha” you can use a frying pan, imagining that you are on the Spanish coast and that you have a special metal plate to fry on.

Heat the frying pan. Pour in some olive oil (about a tablespoon). Place the fish and fry it for about 5-6 min on each side. Salt with sea salt. Squeeze on some lemon juice. Place on a white (and only white) plate.

Now you can see better, the contrast between red and white. Now you can taste better. Close your eyes as you swallow every bite. Can you feel it? Can you hear it?

Joseph B. is coming…


CZERWONE RYBY, SZARY BEUYS I BIAŁY TALERZ

BIAŁOŚĆ. NICOŚĆ. OŚCI DWIE.
NIC.
CZERWIEŃ. CZAR. CZAS.
SIĘ.

Joseph Beuys to szarość, to szaranagajama. To ewentualna gdzieś czerń, biel otulająca. Czasem szwendająca się żółć masła. Krzycząca z rzadka agresywnie cytryna. Ale czerwień? Czy gdybym gdzieś wpadła przypadkiem na Dwie Czerwone Ryby moja pierwsza myśl skierowana byłaby na Beuysa właśnie? Nie! Nie nie nie. Szare ryby, ości, resztki, utytłane w maśle, zawinięte w filc, bądź tworzące swego rodzaju martwą naturę z kojotem – tak. To dla mnie Beuys! Ale nie czerwień, wybuchająca z cichej bieli! Prosta, kłująca prawie w oczy. Obłędna, fantastyczna. Zimna? Gorąca?

Tu nie można mieć innych dodatków niż biel! Tu nie można mieć innego niż biały talerz! Żadnych kwiatków, wzorzystych obrusów! Fikuśnych kieliszków, pierdułek srułek! Czystość. Uważność. Zatrzymanie się. Teraz. Tutaj. Tu.

CZERWONE RYBY NA BIAŁYM TALERZU
(Joseph Beuys zainspirował, a Lucjan Czerwony wystąpił w roli Czerwonej Ryby)

– lucjan czerwony (wyczyszczony z łusek i wnętrzności) – 1 lub 2 na talerz
– oliwa z oliwek
– sól morska
– cytryna

Lubuję się w kuchni hiszpańskiej i w czymś, co Hiszpanie nazywają „la plancha”. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że jest to po prostu kawał blachy, na której smaży się mięsa, ryby, warzywa, kanapki i wszystko to, na co ma się ochotę. Nie będąc jednak w Hiszpanii i nie posiadając „la plancha”, można spokojnie wziąć patelnię i zabrać się do roboty, wyobrażając sobie, że jest się na hiszpańskim wybrzeżu i ma się do dyspozycji blaszaną płachtę.

Rozgrzej patelnię. Wlej odrobinę oliwy oliwek. Wrzuć rybę i smaż 5-6 minut z każdej strony. Posól. Skrop sokiem z cytryny. Połóż na talerz. BIAŁY talerz.

eng