About packaging, a funeral and non-recommended food

above / powyżej: CUISINE AND ART


pl

Thinking about Christmas, which with Mother we just call The 25th December, I was running slowly, trying to move all my body after eating chocolates, cakes, cookies, creams, ice-creams, chips, pizzas, pastas and god knows what else. So, I was moving my body slowly, in this 25th Dec’s mood, and suddenly I was surrounded by a funeral. The most beautiful I have ever seen. Four black horses, a gorgeous carriage with white flowers saying “husband” and “dad”. A silver limousine at the front and two other silver limousines at the back. Unfortunately the procession was faster than me, so I started to run faster. And faster. And faster. The pure beauty of life (and death). And the pure packaging too.

Once more time packaging! I always thought that it doesn’t concern me. That, as a graphic designer and photographer, I know these tricks and I know that the packaging should not be important to me. But sometimes it is. Today’s funeral was just beautiful, thanks to these horses, carriage, flowers and limousines. The same things with presents, which you are wrapping just now. The same with everything, including every woman putting make-up on before going out. Including every man putting on socks without holes for his first rendezvous. And including food, of course.

Are you hungry?!

I found these beauties two days ago in a toilet, as you would expect. I found them rather attractive, but perhaps because I’m addicted to any kind of papers, cartons, cardboard boxes and so on. Elegant shape, nice typography. I enjoyed how they looked, even without using them. And if I did not speak English, possibly I wouldn’t even know for what they serve. But I speak (my) English and I knew for what I could use them:

A DELECTATION OF THE LIMOUSIN (inspired by Toulouse-Lautrec, Joyant)

– pinch of sea salt
– 3 tbl spoons of water
– 4 organic eggs
– 200ml milk
– 5 tbl spoons flour
– 50g melted butter

Mix salt with water. Add eggs and beat them well. Add flour and butter. Mix. The mixture should be really light, almost like pancake batter.
Heat the oven to 180C. Pour the mixture into a pre-greased mold. Bake for about 40 minutes. Serve warm.
You can make them savoury or sweet, adding ingredients as you wish (i.e. apples and sugar or blue cheese and herbs).

Toulouse-Lautrec wrote that he didn’t recommended this recipe for the modern taste. But hey! It was more than 100 years ago! In 2014 and for 2015, with my modern taste, I recommend this small lovely thing from the Limousin (France) which is so similar to Yorkshire pudding (UK).

But first – don’t forget to bring the special paper bag!



O OPAKOWANIU, POGRZEBIE I NIEREKOMENDOWANYM JEDZENIU

Rozmyślając o Bożym Narodzeniu, które z Szanowną Rodzicielką nazywamy Dniem 25. Grudnia, powolutku biegłam, starając się zmusić własne ciało do jakiegokolwiek wysiłku po jedzeniu tych wszystkich czekolad, czekoladek, ciast, ciasteczek, bitych śmietan, batoników, rogalików, pralin, pralinek, lodów, śmietan, kremów, makaronów, pizz i bóg wie czego jeszcze. W każdym razie biegłam powolutku, toczyłam się nieśmiało w tym świątecznym nastroju. Nagle zostałam otoczona przez pogrzeb. Najpiękniejszy jaki kiedykolwiek w życiu widziałam! Cztery zaczarowane czarne konie. Zaczarowana dorożka. Zaczarowany dorożkarz. Białe kwiaty, ułożone w napisy „mąż” i „tata”. Srebrna limuzyna na przodzie i dwie z tyłu orszaku. Niestety kondukt żałobny był szybszy ode mnie. Zaczęłam więc biec żwawiej. Żwawej. I żwawej. Ot piękno życia (i śmierci). I piękno sposobu opakowania (wszystkiego, łącznie z szacownym nieboszczykiem).

Znowu ten temat! Opakowanie! Zawsze sądziłam, że mnie nie dotyczy. Że ja, jako grafik i fotograf, znam te sztuczki, te numery, że opakowania nie są dla mnie czymś ważnym i istotnym. Niestety czasami są. Tak jak i dzisiejszy pogrzeb. Bo czymże on był jak nie piękną formą opakowania zmarłego? Te konie, dorożka, kwiaty i limuzyny… Przecież rzecz ma się identycznie z prezentami, które zapakowaliście właśnie, by włożyć pod choinkę. Tak samo z makijażem, bez którego wiele kobiet nie wyjdzie z domu. Z ubraniem skarpetek bez dziur na pierwszą randkę przez niego. I z jedzeniem, oczywiście.

Jesteś głodny?

Znalazłam te ślicznotki w toalecie, jak można przypuszczać, dnia wczorajszego. Wydały mi się atrakcyjne. Może dlatego, iż jestem uzależniona od wszelkiego rodzaju papierów, papierków, kartonów, pudeł i pudełek? Ładnie zaprojektowane, zgrabne, z dobrym liternictwem. I gdybym nie mówiła po angielsku, mogłabym nie wiedzieć do czego służą. Ale wiedziałam i postanowiłam dać im zupełnie inne zadanie – rozkoszne wręcz.

ROZKOSZ Z LIMOUSIN (inspiracja: Toulouse-Lautrec, Joyant)

– szczypta soli
– 3 łyżki wody
– 4 jajka
– 200 ml mleka
– 5 łyżek masła
– 50 g stopionego masła

Rozpuścić sól w wodzie. Dodać jajka i wszystko ubić razem. Dodać mąkę i masło. Wymieszać. Masa powinna mieć konsystencję ciasta naleśnikowego.

Nagrzać piekarnik do 180°C. Wlać ciasto do foremek wysmarowanych uprzednio tłuszczem. Piec przez około 40 minut. Najlepiej podawać ciepłe.

Danie (przekąskę?) można przygotować na wytrawnie lub słodko, dodając ulubione składniki (np. jabłka z cukrem lub ser Roquefort z ziołami).

Toulouse-Lautrec napisał , iż nie poleca „rozkoszy” w ówczesnych czasach! Nie polecać rozkoszy?! Ja w czasach dzisiejszych, ponad sto lat później, stanowczo polecam! Rekomenduję z głębokim przekonaniem i wiarą te niewielkie pyszności z francuskiego Limousin, które są jakże podobne do angielskiego Yorkshire pudding.

I najważniejsze – nie zapomnij o opakowaniu!

eng