above / powyżej: “À TABLE AU BAZART!table au Bazart! / KOLACJA INSPIROWANA SZTUKĄ” by Serafin 2017; on the photo (by Serafin) Txomin Badiola “Double trouble”
Have you ever seen the movie “The Hundred Foot Journey” with the amazing Helen Mirren? Food, Southern France, charming Saint Antonin Noble Val! And do you know what? I’m going to cook there next Tue! How great is that?
“The Hundred-Foot Journey” official trailer (youtube)
Cuisine And Art with Bazart (www.facebook.com/Bazart Textile) have the pleasure to invite you for a supper inspired by art “À TABLE AU BAZART”!!! 12/09/2017 – 7 PM
———————————————————————- MENU:
// Invisible Bloody Mary Inspired By Andy Warhol(also available Invisible Virgin Mary = with no alcohol)
// Improved Beans Tin Inspired By Eduardo Paolozzi With Pure Buckwheat Bread
// Sausage From Toulouse Meatballs Stew In Apple Juice, Inspired By Toulouse-Lautrec, With Polenta (vegetarian version available on request)
// Surprise Inspired By …
// Organic red and white wine ———————————————————————– /Menu is gluten free//Organic vegetables /Meat – Boucherie Vincent Paluzzano, Naucelle//Wine – organic/ ———————————————————————–
Eduardo Paolozzi “Improved Beans” 1972
À TABLE AU BAZART! – KOLACJA INSPIROWANA SZTUKĄ
Widzieliście kiedyś film z obłędną Helen Mirren „Podróż na sto stóp”? Jedzenie, południowa Francja, urocze Saint Antonin Noble Val. I wiecie co? W najbliższy wtorek będę miała przyjemność tam serwować kolację! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa – tak się właśnie czuję!
Cuisine And Art razem z Bazart serdecznie zapraszają na kolację, inspirowaną sztuką „Do stołu w Bazart!”12/09/2017, godzina 19.00
MENU:
// Niewidzialna Bloody Mary, w wersji bez alkoholu Niewidzialna Maria Dziewica – inspiracja: Andy Warhol
WHATEVER I DO I BELIEVE IN IT IT COMES FROM MY MIND VIA MY HEART TO MY SOUL OR THE OPPOSITE
CREATION / BEGINNINGS
HENRI TOULOUSE-LAUTREC & MAURICE JOYANT COOKBOOK „L’ART DE LA CUISINE” HENRI TOULOUSE-LAUTREC 150th BIRTHDAY ANNIVERSARY (2014)
CREATIVITY
BE CREATIVE / EXPERIMENT / TRY NEW THINGS BE INSPIRED BY EVERYTHING AROUND YOU
AIMS
ZERO WASTE (ZW)
LOCAL & SEASONAL – as much as possible when living in a few places
ORGANIC & SUSTAINABLE
PLASTIC FREE
Co-founder of the facebook group “WAR ON PLASTIC” FACEBOOK” (2017) with almost 12 000 members
TRYING TO ACHIEVE AIMS IS THE BEST WAY TO DO IT. NEVER GIVE UP AND TRY ONCE AGAIN. AND AGAIN.
ACT / IMPACT
FORAGING
FORAGING EVERYWHERE, INCLUDING CITIES Foraging is in my blood. I learn about it as a child and continue to do so. This is my obsession, my love, my religion.
REDUCED FOOD SECTIONS
SKIP DIVING
I’m not a skip diving afficionado, but when I see boxes of good veg and/or fruits next to a supermarket bin I take them home
LESS IS MORE
ALMOST EMPTY FRIDGE I’m the most creative when the fridge is almost empty
BEING GRATEFUL
25,000 PEOPLE DIE OF HUNGER DAILY (9,1 MILLIONS EVERY YEAR) AROUND 250 000 TONNES OF FOOD IS WASTED EVERY DAY IN THE EU
My family knew very well what hunger meant. During WWII my grandfather was sent to the mines in Siberia, where he had only one piece of bread with one bowl of watery soup per day. At the same time my grandmother was trying to sell homemade cookies to earn some money for her two small kids, which she was making with butter she had from her family, who lived in the countryside and had a cow. But unfortunately no one believed that the cookies contained real butter, so she had no clients. My mother grew veg and fruit in our garden.
These are the reasons why I eat everything, including meat.
PRZYBYWA Z MÓZGU PRZEZ SERCE DO DUSZY ALBO W INNEJ KOLEJNOŚCI
STWORZENIE / POCZĄTKI
HENRI TOULOUSE-LAUTREC & MAURICE JOYANT – KSIĄŻKA „L’ART DE LA CUISINE” 150ta ROCZNICA URODZIN HENRI TOULOUSE-LAUTREC’a
KREATYWNOŚĆ
BYĆ KREATYWNYM / EKSPERYMENTOWAĆ PRÓBOWAĆ NOWYCH RZECZY INSPIRACJE CZERPAĆ ZE WSZYSTKIEGO WOKÓŁ
CELE
ZERO WASTE (ZW)
LOKALNIE & SEZONOWO
NA ILE TYLKO SIĘ DA, MIESZKAJĄC W KILKU ODLEGŁYCH OD SIEBIE MIEJSCACH
BIO & z ODPOWIEDZIALNYCH ŹRÓDEŁ
BEZ PLASTIKU
WSPÓŁZAŁOŻENIE W 2017 ROKU GRUPY “WAR ON PLASTIC” NA FACEBOOKU, LICZĄCEJ TERAZ PRAWIE 12 000 OSÓB
DĄŻENIE DO CELU JEST WARTOŚCIĄ SAMĄ W SOBIE. POPEŁNIANIE BŁĘDÓW JEST CZĘŚCIĄ DROGI. PODNOSZENIE SIĘ I PRÓBOWANIE JEST JUŻ SUKCESEM. NIEUSTAJĄCO. Z UPOREM.
MOC DZIAŁANIA
ZBIERACTWO
WSZĘDZIE, ŁĄCZNIE Z MIASTAMI Zbieractwo wyssałam z mlekiem matki i ciągle się uczę czegoś nowego. To moja obsesja, moja miłość, moja religia.
PRZECENIONE JEDZENIE
NURKOWANIE W ŚMIETNIKACH
Nie jestem typowym śmietnikowym nurkiem, ale nie mogę przejść obojętnie, gdy obok kontenera na śmieci przy supermarkecie stoją skrzynki z dobrymi warzywami i/czy owocami. Zabieram je do kuchni i przetwarzam.
MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ
Prawie pusta lodówka Największa kreatywność w kuchni rodzi się, kiedy lodówka świeci pustkami.
BYĆ WDZIĘCZNYM
25,000 OSÓB UMIERA DZIENNIE Z GŁODU I NIEDOŻYWIENIA (9,1 MILIONÓW ROCZNIE) OKOŁO 250 000 TON JEDZENIA JEST MARNOWANYCH KAŻDEGO DNIA W SAMEJ UNII EUROPEJSKIEJ
Moja rodzina doskonale zna pojęcie głodu. Podczas II Wojny Światowej dziadek został zesłany na roboty na Syberię, gdzie dostawał jedną kromkę chleba dziennie i miskę lurowatej zupy. W tym samym czasie babcia wychowywała dwójkę własnych dzieci i chcąc zarobić trochę pieniędzy, piekła maślane ciasteczka (miała rodzinę na wsi, a rodzina miała krowę – stąd masło podczas wojny). Nikt jednak w tak luksusowy składnik ciasteczek nie wierzył i nie kupował u babci. Mama w czasach komunistycznych pustych sklepowych półek hodowała warzywa i owoce w naszym ogrodzie.
Oto powody, dla których jem wszystko, łącznie z mięsem.
Yesterday it was the 152nd birthday of Toulouse-Lautrec with a walnut/chestnut cake with lemon verbena mascarpone icing. For his 151st Bday it was a Tartouillat Apple Pie. I’ve just remembered it and I have written about it on my facebook page. And once more I had a quick look at Henri’s beautiful photo when he looked like a small girl. Yeah… time is flying. Today is grey. Wet. From my window I can see only colourful yellow leaves from a horse chestnut tree. Silence. Millions of thoughts in my head. Nostalgia. November always is like that. You could call it The Saddest Month Of A Year. But is time flying really sooooooo terribly upsetting? Perhaps. Sometimes.
Anyway, one year ago I made this great apple pie and when I think about apples I always (but I mean ALWAYS) think about one of the most important teachers I ever had in my life, the great man, friend and person – Lubo Stacho. I was very lucky to meet him years ago in Bratislava (Slovakia) during the Month of Photography. And after a few months I started to study in his photography class. It was my first experience meeting so many people from so many countries. It was like a brain storm that never stops. A beautiful time. And very important for my professional and personal life.
Lubo Stacho is a great photographer, very conceptual in my opinion, but with a strong touch of documentary photography, which is so specific and typical of Slovak and Czech photographers, that I suppose they are born with it in their blood.
Lubo Stacho’s apples are one of his subjects which returns constantly and stubbornly in his art. I could even create a simple formula here:
I was born in 1976. I’m going to ask Lubo if he still has that apple from his Manifest of Time (the first photo above). I belive he could…
And because I know that he likes dialogues, here is my reply to him with many thanks and greetings. This is my private story about time and apples. Unusual totally black apples, which I found once in my basement. That year some untypical conditions allowed them to look like a coal. Unfortunately I’ve never been able to repeat it.
Google: TIME = “the indefinite continued progress of existence and events in the past, present, and future regarded as a whole”
NIEUSTAJĄCO O URODZINACH, JABŁKACH I LUBO STACHO
Wczoraj były 152. urodziny Henri Toulouse-Lautrec’a i tort orzechowo-kasztanowy z mascarpone i werbeną. Na 151. urodziny upiekłam szarlotkę Tartouillat, o której właśnie sobie przypomniałam i zaraz napisałam na facebookowej stronie. Szybko zerknęłam na nieustająco oczarowującą mnie fotkę małego Henryka w uroczej sukience. Tak … czas płynie. Leci. Z…a. Tak szaro dzisiaj. Jedynie kasztan żółknie na moich oczach, dodając koloru temu mokremu i zimnemu światu wokół. Cisza. Milion myśli kłębiących się w głowie. Nostalgia. Listopad. Zawsze taki. Nigdy inny. Najsmutniejszy Miesiąc Roku. Ale czy aby na pewno, czy aby naprawdę ten upływ czasu był tak przerażający, dołujący, przygnębiający? Być może. Czasami na pewno nawet.
W każdym razie rok temu zrobiłam szarlotkę dla Henryka urodzinową. A jak szarlotka to jabłka. A ja akurat tak mam, że zawsze (ZAWSZE) myśląc o jabłkach, myślę o jednym z moich najwspanialszych nauczycieli, jakich miałam, myślę o Lubo Stacho – cudownym człowieku, świetnym fotografie i wykładowcy, mądrym człowieku. Miałam szczęście poznać Go wiele lat temu podczas Miesiąca Fotografii w Bratysławie, a po kilku miesiącach wylądowałam w Jego pracowni. To było moje pierwsze doświadczenie pracy i nauki z ludźmi z tylu różnych krajów. Nieustająca burza mózgów. Piękny czas, tak ważny dla mego profesjonalnego życia i prywatnego.
Lubo Stacho jest dla mnie osobiście fotografem konceptualnym. Ale z bardzo silną i wyraźną, a tak typową dla słowackich i czeskich fotografów (którzy się z nią chyba urodzili) nutą fotografii dokumentalnej. Fantastyczne połączenie tak odległych światów. I w Jego sztuce tematem, który powraca nieustająco są między innymi jabłka. Mogłabym nawet stworzyć matematyczny wzór: JABŁKA+SZTUKA=LUBO STACHO.
Urodziłam się w 1976 roku. W tymże roku Lubo Stacho zrobił pierwsze zdjęcie (patrz: drugi dyptyk u góry) do swego Manifestu Czasu. Wierzę, że ma To jabłko do dzisiaj. Spytam.
A ponieważ Lubo ceni sobie dialog, chciałabym dać mu swoją odpowiedź. Swoją prywatną opowieść o czasie i o jabłkach. Ba! Nietypowych, bo czarnych! Był to jedyny raz w mym życiu, kiedy natknęłam się na czarne jak węgiel jabłka. Widać temperatura i wilgotność mojej piwnicy plus jakaś bakteria lub bakterie stworzyły warunki idealne do zaistnienia Czarnego Jabłka Doskonałego. Niestety nigdy nie udało mi się tego powtórzyć.
above / powyżej: UNTITLED COLLAGE / KOLAŻ BEZ TYTUŁU by CUISINE AND ART
GREY. Miserable day. Week. Month. Dyeing everything, including my hands, grey. With an absence of energy and fresh air. Being totally alone in the middle of nowhere, finally I opened my mind and invited in some creatures from the wilderness around. Beautiful deer jumped in. Fish slowly swam in. Giant squid approached majestically. Sheep and a cows just passed by chance. I tried to catch everything, some antlers, even some seeds. Infinite mind, full of wildlife – ready to begin again with a huge hunger for food and life!
O SZAREJNAGIEJJAMIE
SZARO. SZARY. SZARA. SZARANAGAJAMA. Szary dzień. Dzień za dniem. Tydzień w toku. Miesiąc. Farbuję wszystko, łącznie z rękoma, rękomamajuższarymi. W tęsknocie za energią, za świeżym powietrzem. Za. Będąc w oddali, gdzieś na końcu świata. Samotnie. Otworzyłam w końcu umysł, zapraszając dziki świat. Piękny jeleń wskoczył. Ryby wpłynęły. Gigantyczne monstrum majestatycznie wślizgnęło się do samego środka głowy. Krowy, owce – całkowicie przypadkowo. Łapię wszystko – pojedyncze poroża, drobne ziarna, źdźbła, trawy. Zachłystuję się. W końcu z głową wypełnioną po brzegi gotowa i głodna na wszystko!
above / powyżej: on the right of the photo / po prawej stronie zdjęcia -TOULOUSE-LAUTREC “LA CHARETTE ANGLAISE / CARRIAGE WITH DOG” lithograph / litografia, 1897; photo / foto by Cuisine And Art 2014
Being on a trip means sleeping in different houses, homes, flats, apartments and beds. This time however I’m sleeping almost on the floor. To be exact, on an inflatable mattress with holes, which I have to pump up every half hour or so. At the beginning of the night I try to do it, but after a few times I just sleep on an uninflatable mattress skin, under a mink duvet! And above my head, hanging on the wall, there is an original lithograph by Toulouse-Lautrec!!! What luxury!!!
HAPPY NEW YEAR TO ALL OF YOU!!! ENOJOY EVERY MINUTE OF YOUR LIVES!!!
O SPANIU NA PODŁODZE, LUKSUSACH I NOWYM ROKU
Łóżko jedno, drugie, dziesiąte. Żadne moje. Mieszkanie piętnaste, dom trzeci. Nie moje. Spanie pod kocem, pod pierzyną lub bez. Na sienniku, ziarnku grochu, ogromnym łożu lub dziurawym dmuchanym materacu, ale pod narzutą z norek i najprawdziwszym Toulouse-Lautrec’iem na ścianie (dzisiaj)! Zadziwiające różnorodności tego świata. Magiczne niekiedy sny. Orły nocne na środku skrzyżowań zaśnieżonych. Korytarze dworców i lotnisk. Kilometry połykane wręcz.
Dziękuje wszystkim moim gospodarzom za tak ciepłe przyjęcia mojej osoby, za karmienie mnie i pojenie! Szczęśliwego Nowego Roku!
This is a real story, it happened to me few weeks ago. I was there, I saw her and I heard her. She gave me a great moment of happiness and I hope she will enjoy her Christmas and New Year! All the best to all of you! Enjoy every minute of your life! Calm down and observe the world! Don’t rush! Breathe!
O BYCIU SZCZĘŚLIWYM I ŻYCZENIACH
Oto prawdziwa historia, która przytrafiła mi się kilka tygodni temu na jednym z lotnisk Królowej.
Zgodnie z własną tradycją, raz do roku udaję się do jednego z fast food’ów (tym razem do przybytku Króla), by cierpieć i upewnić się, że nieustająco nie jest tym, co tygrysy lubią najbardziej. A lotnisko to świetne wręcz miejsce do wszelkich wybryków natury człowieczej. To miejsce idealne, wycinające z kontekstu żywoty przylatujących i odlatujących, którzy nagle przestają mieć wpływ na cokolwiek. Są najzwyczajniej uziemieni.
Usiadłam na krzesełku prawie barowym i wbiłam zęby w krwawe mięsiwo, lub coś co mięsiwo przypominało. Obserwowałam ludzi, udających się z lewa na prawo i z prawa na lewo, siedzących, stojących, kupujących, dzwoniących, piszących, jedzących i robiących te wszystkie inne rzeczy, które na lotniskach się robi. Zawsze zastanawiam się dokąd oni zmierzają. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, w me myśli wtargnął śpiew. „Don’t worry, I’m happy” – usłyszałam. Damski głos zmienił tekst z piosenki, gdzie nakaz „Nie martw się, bądź szczęśliwy”, został zastąpiony prostym stwierdzeniem „Nie martw się, jestem szczęśliwa”. Dama o srebrnych włosach nuciła radośnie, sprzątając stoliki, usuwając resztki zimnych tłustych frytek i wycierając kałuże słabej lurowatej kawy. W szarym garniturku poprawiała papierowe korony, kuszące dziatki do przybycia właśnie tutaj. Po jej akcencie poznałam, że pochodzi z południowej krainy. Z krainy słońca, plaż i błękitu nieba. I swoją radością życia zaraziła mnie od razu! Wizyta w fast food’owym przybytku przeobraziła się w magiczne, mistyczne prawie, przeżycie. Bo przecież nie chodzi o to, co robimy, czym się zajmujemy, ale o to czy jesteśmy szczęśliwi, czy to daje nam frajdę.
Najlepszości w Nowym Roku! Uważności! Zatrzymania się, choćby na chwilę, i głębokiego oddechu! Słońca i radości życzę!
above / powyżej: PAWEŁ BŁĘCKI “TEMPORARY DENSITY OF MATTER” / “TYMCZASOWE ZAGĘSZCZENIE MATERII” from / z: www.pawelblecki.com
Once upon a time small baby Henri grow up. He just turned up 150 years. As a good neighbour (in this role – Me) I decided to organize his B-day party. Red Haired Lady J. was agree to celebrate it in her amazing and full of mysteries place called La Menuiserie, which means no more no less that The Carpentry. It couldn’t be better place for Henri and his guests! It couldn’t be better place to eat some squirrels, to drink with a goldfish and to sit next to 5 pixies!
MENU Soup for five pixies Squirrel with almond Poison-arsenic Fresh water with goldfish
Cuisine And Art at La Menuiserie 2014 photo by Jovite Decourlon
Cuisine And Art at La Menuiserie 2014 photo by Jovite Decourlon
Fri 28th Nov 2014, 20.30 pm, La Menuiserie, 14 rue du 11 Novembre, 12000 Rodez (F)
Cuisine And Art at La Menuiserie 2014 photo by Cuisine And Art
O KRASNOLUDKACH, WIEWIÓRKACH, ZŁOTEJ RYBCE I INNYCH GOŚCIACH
Mały Henryk rósł, rósł, aż urósł. Właśnie skończył 150 lat i ja, jako dobra sąsiadka, postanowiłam urządzić Urodzinową Balangę. Czerwonowłosa Lady J. uprzejmie zgodziła się na świętowanie w jej Starej Stolarni (La Menuiserie). Nie mogłoby być lepszego miejsca na całym globie, by uczcić Henrykowe 150 lat! By skonsumować kilka wiewiórek, napić się wody ze złotą rybką czy zasiąść w towarzystwie 5. krasnali!
MENU
Zupa dla 5. krasnali Wiewiórka w migdałach Trucizna-arszenik Woda ze ze złotą rybką
Cuisine And Art at La Menuiserie 2014 photo by Jovite Decourlon
Cuisine And Art at La Menuiserie 2014 photo by Jovite Decourlon